6-7 czerwca Na’Grodzone III
Warką zamykającą oficjalny sezon wiosenno letni uczyniliśmy tradycyjnie doroczne a’la Grodziskie. To idealne piwo na lato i warto samodzielnie pracować nad swoją interpretacją tego stylu bo wbrew pozorom daje on duże możliwości.
- Jednym z popularniejszych zakątków Szyp są schody.
- Toczy się na nich bujne życie towarzyskie, wymieniane są zabawki, trofea…
- Czasami także poglądy. Co niektórzy wygłaszają wzięte prelekcje.
- Jeszcze inni rozdają prezenty i gadżety marketingowe prubując skorumpować każdego kto się nawinie.
- Prawdziwi piwowarzy, za zasłoną ograniczającą wolność owadów, ale także samych piwowarów zabierają się w tym czasie, zupełnie nieświadomi spisku do pracy nad kolejną warką.
- Praca piwowara w browarze Szypy to nie tylko miszanie łychą w kotłach i znajomość fachu. To także umiejętność identyfikowania rozmaitych podejrzanych kształtów. To na przykład Mama chowająca się przed listonoszem.
- A to Chińczyk, który wpadł do naszego filtratora.
- Tutaj prawdopodomnie ukrywają się rosyjscy separatyści.
- Muszą gdiześ być, bo zostawili po sobie pełno pustych flaszek. A nie… to butle po wodzie źródlanej na której warzymy naszego Grodzisza.
- Z całego warzenia najbardziej chyba nie lubię przekładania zacieru do filtratora.
- Czasochłonne i upierdliwe temperaturowo to zajęcie.
- Nawet dla posiadacza takiej wypasionej ręki jak ta na zdjęciu.
- Ale, żeby nie było… czas na samojebkę. Dla potomków. Dla innych piwowarów. Ku pamięci i przestrodze – co może z człowiekiem zrobić przekładanie zacieru.
- Zawsze może być gorzej. Mozna na przykład zasnąć przy butelkowaniu, dostać fermentorem w łeb i potem myć całą kuchnię.
- Albo wpaść do kadzi warzelnej przy wrzucaniu chmielu. Zdjęcie uwidacznia mój nowy patent na końcówkę filtracji. Lekko 2 litry więcej.
- Ludzie pracy – wiadomo: pracują. A ludzie odpoczynku co robią? Byczą się w słoneczku. Mam nadzieję, że moje potomstwo kiedyś wyrośnie z tego etapu lenistwa.
- Synkowie piwowarów zapewne studiują tajniki hodowli amerykańskich chmieli.
- W ramach eksperymentu, postanowiłem dorzucić do brzeczki Grodzisza razem z chmielem kilka ziemniaków. A co mi tam.
- Żonka dorzuciła jeszcze kilka pieczarek. Jak szaleć to szaleć.
- Brat podejrzliwie oglądał produkty wspólnej pracy. A tak serio to dobrze, że w tym wszystkim nie zapomnieliśmy o zlaniu AIPy na cichą.
- Strasznie ciężko się dekantuje z tego balona. Z utęsknieniem czekam na jakieś poręczniejsze dla piwowarów domowych 50-cio litrowe fermentory za mniej niż milion złotych.
- Na dworze czekała wyżerka. A chłodzenie trało i trwało…
- I trwało…
- A drożdże czekały niecierpliwie i spiewały: „czuj czuj …czuuuwaj!”
- Nie jestem pewien, czy ta relacja oddawała stan mojego umysłu, w pewnym sensie tak, bo nie ma co ukrywać, że po zamknięciu Na’Grodzonego III w fermentorach padłem na twarz. Wazne, że sie udało i już za 2-3 tygodnie cudowny, wędzony i lekko kwaśny smak rześkiego piwa przypomni mi o trudzie, który wkładamy w jego warzenie.
30 – 31 maja – Bye’AIPA’s III